Wahadłówka na rzece - główka (ostroga)

Kończąc ten mini cykl poświęcony używaniu wahadłówki na rzekach nizinnych dotarłem w końcu do budowli najczęściej chyba odwiedzanej przez wędkarzy.

 

ostroga2

Napływ
Rysunek nr 1 (po lewej) obrazuje kolejną sytuację, czyli napływ na główkę. Tutaj mamy do obłowienia trzy interesujące miejsca. Numer 1 to sam szczyt główki, gdzie trafia wszystko, co niesie rzeka. Zawsze jest tam dołek, nad którym woda rwie, ale przy dnie uciąg jest mniejszy, co sprawia, że jest on wyborną kryjówką dla wszelkiego rodzaju drapieżników. Od razu uprzedzam, że jest to miejsce bardzo trudne do obłowienia i to nie tylko wahadłem. Potrzebna jest tu błystka ciężka, z grubszej blachy, ale tylko lekko wykrępowana, która w szybkim nurcie nie wpadnie w ruch wirowy, tylko będzie spokojnie pracować na większej głębokości (czasem wystarczy 1 m pod powierzchnią). Miejsce nr 2 to z kolei sam napływ, który obławiamy wachlarzem w dryfie, tak samo jak przy rafie. Ale tu możemy się pokusić o utrzymywanie wahadłówki niemal w miejscu i granie nią ruchami kija, tak jak to się robi, łowiąc na wobler. Warunkiem jest jednak dobranie wagi błystki, która powinna być raczej lżejsza niż cięższa. Miejsce nr 3 obławiamy praktycznie tak samo jak opaskę, czyli powoli prowadząc przynętę.

Zapływ
Ostatnim miejscem wartym uwagi, a zarazem najbardziej popularnym wśród typowych polskich spinningistów, jest zapływowa część główki (por. rys. nr 2, po prawej). Jest to miejscówka łatwa do odczytania i standardowego obłowienia. Kusi pobudzającym wyobraźnię warkoczem i obiecuje wygodne łowienie w zastoisku z powoli krążącą wodą. Można tu liczyć na szczupaka, sandacza, a nawet suma. Łowimy na blachy klasyczne, szersze i mocniej wykrępowane typu alga, kalewa czy poczciwy i niezastąpiony gnom. Tu właśnie efekty przynosi równomierne zwijanie z pukaniem o dno, które opisywałem wcześniej. Można się ustawiać w trzech różnych miejscach, a samo spinningowanie możliwe jest przy użyciu rozmaitych technik. W skrajnych przypadkach, gdy woda niemal stoi, można się uciec nawet do klasycznego łowienia w opadu.