Guma to nie wszystko. Niestandardowe zbrojenie przynęt – mit czy konieczność?

Jednym z internetowych mitów jest często powtarzana przez laików opinia, że główki jigowe inne niż tradycyjne – kuliste, to strata pieniędzy i naciąganie wędkarzy. Warto się więc temu przyjrzeć uważniej. Co zatem warto wiedzieć o główkach takich jak trójkątna, futbolowa i innych wynalazkach? To, że bywają piekielnie skuteczne...

W zadawanych mi przez Was na Facebook.com/ExtremeFishingTeam pytaniach, na które staram się odpowiadać w miarę swojej wiedzy, stale powtarza się jeden motyw: jaka guma na szczupaka?, jaka guma na sandacza?, jaka guma na okonia? Jest to do pewnego stopnia zrozumiałe, ale sedno zagadnienia wygląda nieco inaczej. Przynęta jest wtedy dobra, gdy jest właściwie dopasowana do warunków, odpowiednio prowadzona, a także – i o tym chcę dziś napisać – prawidłowo uzbrojona. I tu wracamy do problemu główki jigowej, bo to właśnie ona w sporej mierze decyduje o finalnym zachowaniu się tandemu: guma – uzbrojenie.

guma1

Biorąc to wszystko pod uwagę, można zaryzykować stwierdzenie, że kształt, kolor i rodzaj samej gumy mają znaczenie mniejsze niż przypisywane im przez wielu wędkarzy. Słowem, nie ma czegoś takiego jak jedna superguma i jedna supergłówka. Ale właśnie, wróćmy do główek jigowych.  
Z mojej praktyki na rozmaitych wodach krajowych i zagranicznych wynika, że dwie identyczne gumy, ale zbrojone na różne sposoby, okazują się przynętami zachowującymi się niejednakowo, nieraz nawet krańcowo inaczej. 
Weźmy na tapetę jedną przynętę, np. rippera którejś z popularnych na polskim rynku firm. Żadna filozofia, przynęta jakich wiele, ale dla celów badawczych w zupełności wystarczy.

Główka kulista
Sposoby zbrojenia takiej przynęty klasyczną kulistą główką były już opisywane dziesiątki razy i nie ma potrzeby się nad tym rozwodzić. Ale i tu chciałbym wtrącić swoje trzy grosze dla zobrazowania, jak prosta zmiana wagi główki modyfikuje zachowanie się wabika. Bo sposób prowadzenia tak uzbrojonej gumy jest ściśle skorelowany z wagą główki jigowej.
Przyjmijmy, że obławiamy głęboki jeziorny dół. Stajemy na 8–9 m i rzucamy na 3 m. Zbrojąc gumę główką 30-gramową, możemy ją prowadzić bardzo szybkim i wysokim opadem na 1 lub 2 podbicia. 

guma rys1 lowienie na stokach gorek 30g

Jest to typowe uderzanie o dno przynętą prowadzoną po torze przypominającym ostrze piły, bardzo skuteczne lecz... nie zawsze. Gdy potrzebna jest subtelniejsza prezentacja, wystarczy sięgnąć po tę samą przynętę, ale uzbrojoną w główkę 15-gramową. Stoimy w tym samym miejscu, prowadzimy przynętę tak samo głęboko, ale zmiana jej wagi sprawia, że już nie musimy szarpać kijem. Wabik wprawiamy w łagodne ślizgi przy użyciu jedynie kołowrotka. Taka sama guma pracuje teraz zupełnie inaczej, prowokując ryby na swój sposób

guma rys2 lowienie na stokach gorek 15g

Innymi słowy, te dwie skrajności dobrze obrazują fakt, że wystarczy zmienić wagę zbrojenia, aby otrzymać przynętę zachowującą się w tych samych warunkach w zupełnie inny sposób, ale zawsze skuteczną. Dopasowanie zachowania się gumy do wymogów łowiska i temperamentu ryb jest zaś znacznie bardziej ważne niż szczegóły konstrukcji korpusu, ogonka czy też kolorystyka.

Główka trójkątna
Przenieśmy się teraz na niezbyt głęboki (powiedzmy 5-metrowy) blat, gdzie będziemy łowić w toni albo nad roślinami. Przypominam, korzystamy stale z tego samego rippera. Jeśli uzbroimy go główką kulistą (o wadze np. 20 g), będziemy mogli prowadzić go na różne sposoby (równomiernie, bujając, szarpiąc itp.), ale przynęta będzie pracowała zawsze w jednej linii, nie odchodząc na boki.

guma rys3 lowienie na blatach glowka kulista

Gdy jednak zamienimy „kulę” na główkę o kształcie spłaszczonej bryły trójkątnej, sytuacja będzie diametralnie inna. Podrywając gumę z nadgarstka, sprawiamy, że odpływa ona na bok, a w opadzie – odbija w drugą stronę. Jest to sposób prowadzenia bardzo skuteczny na szczupaki, zwłaszcza ospałe z racji późnojesiennych chłodów, kiedy już mocno ograniczają intensywne żerowanie.

guma rys4 lowienie na blatach glowka delta

Tak uzbrojona guma imituje zachowanie się rybki poturbowanej w wyniku nieudanego ataku drapieżnika, lecz wciąż jeszcze żywej. Czy trzeba coś więcej, aby nawet ospała od chłodu mamuśka kłapnęła paszczą w stronę ofiary teoretycznie niemającej większych szans na udaną ucieczkę? Jest to kombinacja również wyjątkowo skuteczna na obżarte okonie, które także oceniają instynktownie, czy wydatek energii na atak (mały w tym przypadku) zwróci się w postaci zdobyczy.
Gumę na „trójkącie” podrywamy standardowo, ale od razu lekko luzujemy – podobnie jak podczas łowienia kogutem, co opisałem miesiąc temu. Dzięki temu ripper opada luźno. Jest to swobodny, krótki opad, świetna technika ożywiania przynęty. Najczęściej stosuję ją, łowiąc na jaskółki, ale i w przypadku klasycznego rippera sprawdza się znakomicie, nadając mu niepowtarzalną pracę.
Reasumując, ripper uzbrojony w główkę kulistą imituje ruchy zdrowej rybki, a z główką trójkątną – chorej, rannej czy z innego powodu osłabionej. Istotny jest tu sposób prowadzenia.


Główka-futbolówka
Podrywamy rippera z dna, czujemy opór ryby, zacinamy, ale na próżno. Ryba miała gumę w paszczy, o czym świadczą zostawione na niej ślady zębów, ale nie udało się zaciąć. Dlaczego? Bardzo często sandacz bierze do pyska przynętę leżącą na dnie i pozostaje w bezruchu, tak że wyczuwamy go dopiero po wykonaniu podbicia. Problemem jest tutaj... kulista główka. Uzbrojona w nią guma po opadnięciu na podłoże przewraca się na bok i hak sterczy z boku, równolegle do dna, a czasem się z nim styka. To nie są warunki sprzyjające udanemu zacięciu.
Inaczej to wygląda, gdy sięgniemy po główkę w kształcie piłki do rugby. W zagranicznych katalogach nosi ona nazwę rodem z USA „football jighead”, u nas natomiast nazywa się: główka-futbolówka. Oczywiście chodzi tu o futbol amerykański, bo każdy wie, że w piłce nożnej, czyli tym prawdziwym futbolu, korzysta się z normalnej piłki kulistej (okrągłej, jak kto woli).
Wracając jednak do naszego rippera, gdy uzbroimy go w główkę-futbolówkę i pozwolimy opaść na dno, nie przewróci się na bok. Przeszkodzi mu w tym kształt główki, która leży stabilnie bez tendencji do wywracania się. Dzięki temu zaś hak zawsze sterczy do góry i skuteczność zacięć wzrasta niepomiernie.

guma rys5 football jighead

I znów – wystarczyła zmiana kształtu zbrojenia, aby przynęta zaczęła zachowywać się ciut inaczej, a przez to nasze wędkowanie stało się bardziej owocne.
Tego rodzaju zbrojenia używam podczas łowienia z opadu i na szuranego. Z opadu tylko wtedy, gdy ryby pobierają przynętę z dna. A na szuranego zawsze. Technika ta polega na przeciąganiu przynęty po dnie ruchem kija – pociągnięcie, zwinięcie, pociągnięcie. Guma cały czas szura po dnie. Główka-futbolówka gwarantuje, że hak zawsze będzie w górze i o nic się nie zaczepi. Pamiętajmy, to wciąż ta sama przynęta...

Główka stojąca
Gdy okonie tylko śledzą opadającą przynętę, a zasysają ją dopiero z dna, co dobrze widać na szczytówce (chwilami ma się wrażenie, że jest to łowienie na picker), przydaje się jeszcze inny patent. Jest nim główka jigowa, której kształt sprawia, że po opadnięciu wabika na dno hak sterczy pod skosem do góry. Jest to bardzo skuteczne zwłaszcza na okonie, ale i inne ryby można łowić w ten właśnie sposób. Główki takie są niestety drogie, cena za opakowanie zawierające 3 sztuki to aż ok. 20 zł. Sporo, ale na szczęście rybom nie zrobi różnicy, gdy taką główkę wykonamy sami, po prostu odpowiednio spiłowując zwykłą, kulistą.

guma rys6 standing jighead

 

Hełm
Naszego rippera można także zamienić w... wobler. Wystarczy uzbroić go w swego rodzaju hełm ze sterem, przez co zacznie pracować jak wobler wykonany z miękkiego materiału.

Antyzaczepy
Wiosna. Płytka woda (nie głębiej niż 50 cm), odradzające się zielsko, szczupaki. W takich warunkach uzbroiłbym naszego rippera w hak jigowy bez obciążenia (do kupienia, a jeśli ktoś nie ma możliwości, to wystarczy usunąć ołów ze zwykłej główki jigowej). Niektóre przynęty mogą się podczas opadu wykładać na boki, więc należy im wkleić w brzuch śrucinę, np. 2–3-gramową. Tak uzbrojony ripper doskonale sprawdzi się na płyciznach.
Jeśli jednak są tam zaczepy, w których guma więźnie, należy sięgnąć po hak offsetowy, najlepiej z ciężarkami na trzonku. Przesuwając je, zmieniamy pracę przynęty, czyli nadajemy jej konkretne właściwości przydatne w istniejących aktualnie warunkach. Trzeba tylko dopasować wielkość i ciężar takiego zbrojenia, aby uzyskać wabik skuteczny w naprawdę różnych warunkach.
Aby łowienie „offsetowe” było efektywne, potrzebna jest wędka sztywniejsza niż używana zazwyczaj na szczupaki, gdyż po zacięciu haczyk najpierw musi się przesunąć w gumie, a potem wbić w pysk ryby. (Oczywiście na hak jigowy bez ołowiu łowi się sprzętem „normalnym”.)
Problemy z zacinaniem przynętą antyzaczepową można ograniczyć, zbrojąc gumę podwójną kotwiczką w sposób opisany przez Michała Krzyżanowskiego w artykule o czeburaszce i porolonce (WMH nr 110). W tym wariancie groty kotwicy przylegają do boków przynęty i bezpiecznie prześlizgują się między roślinami. Ale gdy ryba ściśnie pyskiem rippera, uwolni tym samym groty, które już bez oporów wykonają swoje zadanie. Są specjalne gumy z komorami na tego rodzaju zbrojenie, ale można w ten sposób uzbroić każdego rippera, po prostu przebijając go podwójną kotwicą.

guma2

Zbrojenie przegubowe
Stąd już blisko do zbrojenia przegubowego w typie czeburaszki czy systemu Drachkovitcha. Tego rodzaju oddzielenie ciężarka od rippera sprawia, że guma zachowuje się tak samo naturalnie, niezależnie od wielkości obciążenia. O czymś takim nie ma mowy, gdy stosujemy główkę jigową – bez względu na jej typ i kształt. Rozwiązania takie są dobre zwłaszcza na szczupaki.


***


Mam nadzieję, że przekonałem Was dziś do dwóch rzeczy. Pierwszą z nich jest to, że nie ma cudownych przynęt, są tylko przynęty uzbrojone i poprowadzone w sposób mniej lub bardziej dopasowany do panujących w danej chwili warunków. A drugą – że główka jigowa to nie tylko hak z obciążnikiem, lecz część zestawu tak samo ważna (a niekiedy i ważniejsza) jak sama przynęta. Te wszystkie wymyślne kształty główek nie powstały po to, żeby wyciągać pieniądze z kieszeni wędkarzy, ale w ściśle określonych celach. I jeśli te cele się pozna, jeśli zrozumie się powody powstania takich, a nie innych rozwiązań, to wiele kwestii do tej pory nieogarnionych stanie się teraz zagadnieniami jasnymi, a przynajmniej nieco bardziej przystępnymi.

Fot. autor, rys. P. Smyk