Dryfkotwa

Bardzo rzadko widuje się to praktyczne urządzenie na polskich wodach śródlądowych.

Mazurscy żeglarze jej brak kompensują sobie wyrzuceniem za burtę kotwicy na bardzo długiej lince, która wlecząc się po dnie, spowalnia jacht, uniemożliwiając jego niekontrolowane znoszenie przez silny wiatr i fale.

Wielu z nich wręcz neguje konieczność posiadania dryfkotwy na jachcie. Wędkowanie z łodzi to jednak zupełnie co innego niż pływanie „dla samej przyjemności". Tu dryfkotwa przydaje się nawet na stosunkowo niedużych jeziorach i przy niezbyt silnym wietrze.

Polscy wędkarze wojażujący do Szwecji często wpadają w irytację na widok małych i lekkich kotwic dołączanych do tamtejszych łodzi. Niektórzy są na tyle zdeterminowani, że zabierają z Polski własne, solidne ciężarki na linach... Tymczasem jest to swego rodzaju zderzenie dwóch różnych podejść do wędkowania, ponieważ Skandynawowie chętnie łowią w powolnym dryfie i ciężka kotwica nie jest im do niczego potrzebna. Z lekką radzą sobie tak, jak żeglarze na wielkich jeziorach mazurskich.

Nasi wędkarze przyzwyczajeni do stacjonarnego łowienia z użyciem kotwicy nie rozumieją zalet wędkowania w powolnym, kontrolowanym dryfie. Pozwala on na obłowienie większych partii wody, podawanie wszelkiego rodzaju przynęt pod różnymi kątami i w efekcie znacznie łatwiejsze odnajdywanie agresywnych, żerujących ryb. Dopiero w ich sąsiedztwie warto się zatrzymać na dłużej, korzystając z kotwicy. Łódź zdana na łaskę wiatru i fali często dryfuje zbyt szybko i pod przypadkowo zmieniającym się kątem do wiatru, co bardzo utrudnia wędkowanie. Wyrzucenie dryfkotwy sprawia, że dryf jest wolniejszy i, co równie ważne, odbywa się pod stałym kątem do wiatru.

Cena dryfkotwy oferowanej w specjalistycznych sklepach to kilkadziesiąt złotych. Można ją jednak bez problemów wykonać samemu. Wystarczy zwykły worek z grubego plastiku lub głęboka torba (np. charakterystyczna duża i mocna niebieska torba z Ikei). Dobre są również stare plastikowe worki żeglarskie. (Można też z trwałego materiału wyciąć trapez i zszyć go w rękaw, podklejając szew.) Z jednej strony worka robimy w dnie dziurę wielkości talerza, z drugiej dowiązujemy do niego cztery 1,5–2-metrowej długości sznurki (od strony otworu „wejściowego") w równych odległościach od siebie (w przypadku stosowania torby – w jej rogach). Następnie drugie końce linek wiążemy razem z sobą. Powstaje w ten sposób minispadochron, do którego doczepiany 3–4-metrową linkę – identycznie jak do latawca. Piątą linkę z jednej strony mocujemy do końca naszej dryfkotwy, a z drugiej do miejsca, gdzie łączą się wszystkie linki „latawca". Ta piąta służy do łatwiejszego ściągania do łodzi dryfkotwy, która stawia w wodzie duży opór, a przez to jest trudna do ściągnięcia „przodem".

Utworzony w ten sposób rękaw wrzucamy do wody, a sznurek mocujemy na dziobie, w efekcie czego łódź spływa odwrócona rufą do wiatru. Jeśli na pokładzie jest np. 3–4 wędkarzy, to aby wygospodarować więcej miejsca dla wszystkich, zaczepiamy dryfkotwę w 1/3 długości burty, patrząc od dziobu. Łódź spływa wtedy obrócona do wiatru pod takim kątem, że cała druga burta jest wolna i dostępna do „bezkolizyjnego" wędkowania.

Jaką wielkość powinna mieć dryfkotwa? Dla jachtów do długości 4,5 m sztormujących przy silnych wiatrach spotyka się następujące wymiary rękawa (stożka): średnica – 45 cm i długość – 65 cm. Pięciometrowa łódź będzie już wymagać dryfkotwy o wymiarach 50×110 cm, a 6-metrowa – 60×120 cm. My jednak będziemy korzystać z niej przy słabszych wiatrach (choć nigdy nie wiadomo...), więc robiąc samodzielnie dryfkotwę, można przyjąć wielkości nieco mniejsze od wyżej podanych.Dryfkotwa3