Opadłe zielsko

Zarośnięte zatoki to miejsca, które przez sporą część sezonu są intensywnie obrzucane przez wędkarzy jedynie tęsknym wzrokiem.

Opadle zielsko

Płytkie zatoki jezior czy też starorzecza począwszy mniej więcej od połowy czerwca, zarastają w stopniu uniemożliwiającym jakiekolwiek wędkowanie. Czasem tylko udaje się znaleźć jakieś oczko wodne, gdzie szczęśliwy amator żywcowych zasiadek zapuszcza swój zestaw. Jakie ma szanse na wyholowanie bardziej okazałej zdobyczy, to już inna sprawa. Ale łowi! W wędkarstwie bowiem pogoń za króliczkiem jest równie ważna jak jego schwytanie... Co jednak mają robić spinningiści? Mogą tylko mijając takie miejscówki, oczyma wyobraźni widzieć wszystkie wieeelkie ryby, które czają się na zdobycz w podwodnych gąszczach.
Opadle zielsko2Nadchodzi wreszcie długo oczekiwana wędkarska jesień. Zielsko stopniowo opada ku dnu, woda się oczyszcza, ale nad tego rodzaju akwenami nadal panuje cisza. Wędkarzy jakoś niewielu, bo zgodnie ze wszystkimi regułami sztuki opadłe zielsko przestaje dawać schronienie drobnicy, a ta, już podrośnięta, przenosi się z odsłoniętych teraz płycizn na głębszą wodę. Za nią zaś migrują drapieżniki, a za nimi także wędkarze.
Tak to wszystko wygląda zgodnie z kanonami sztuki wędkarskiej. Kiedy jednak przyjrzeć się bliżej, okazuje się że przy opadłej roślinności nadal tu i ówdzie kręcą się drapieżniki, i to całkiem spore... Choć „nie powinno" ich tu być, to są i żerują. Nie wszystkie bowiem jesienią odchodzą na głębsze wody.
Podwodne gąszcze co prawda już nie straszą, ale to nie znaczy, że woda jest całkowicie wolna od zaczepów i łatwo dostępna. Dno zalega kobierzec ze splątanych, obumarłych roślin, których sztywne fragmenty jeszcze tu i ówdzie sterczą w górę. A szczupaki – bo o nich przede wszystkim piszę – późną jesienią potrafią stać niemal przyklejone do dna.
Zaczepy są więc nieuniknione, chyba że użyjemy przynęt przystosowanych właśnie do takich warunków. Oczywiście w pierwszej kolejności na wędkę zakładam standardowo zbrojone w lekkie główki twistery i rippery. W drugiej kolejności sięgam po płytko chodzące woblery i wahadłówki. Jeżeli liczba zaczepów uniemożliwia mi skuteczne łowienie konwencjonalnymi przynętami, sięgam po bardziej specjalistyczną broń.


Swimbait

Opadle zielsko4 Opadle zielsko8

Jedną z takich przynęt jest przebój ostatnich sezonów, czyli stosunkowo miękka, często segmentowana guma. Dla naszych potrzeb uzbroimy ją przede wszystkim antyzaczepowo, z obciążeniem umieszczonym na trzonku haka.
Swimbaity są dostępne w wielu różnych wersjach: twardszych (przypominających wieloczłonowy wobler) lub miękkich (w różnych wariantach). Ich budowa jest dokładnie przemyślana i doskonale dopasowana do upodobań drapieżników. Pierwsze, co się rzuca w oczy to brak wyodrębnionej ruchliwej części ogonowej, która jest podstawą w przypadku przynęt klasycznych. Przyjrzyjcie się małym rybkom buszującym na płyciźnie. Czy któraś z nich zamiata ogonem tak jak ripper czy kopyto albo kołysze się sztywno jak wobler? Mała rybka „pracuje" płynnie niemal całym swoim ciałem i właśnie takie ruchy imituje segmentowany korpus swimbaita. Zwłaszcza w wersji miękkiej potrafi on – przy umiejętnym prowadzeniu – do złudzenia naśladować naturalny pokarm drapieżników.
Niemniej ważną sprawą jest zbrojenie tego rodzaju wabika. W opisanych we wstępie warunkach spośród rozlicznych systemów chyba najlepiej sprawdza się zbrojenie zwykłym hakiem offsetowym. Gdybyśmy swimbaita uzbroili główką jigową, straciłby swoje walory wynikające z odpowiedniego rozłożenia obciążenia. W tym wariancie grot haczyka jest ukryty w zagłębieniu w grzbiecie przynęty, z którego wyskakuje dopiero w momencie zacięcia. Podczas prowadzenia schowany jest we wspomnianym rowku, przez co nie łapie zaczepów.

Opadle zielsko9
I tu pora wspomnieć o obciążeniu, ściśle związanym z uzbrojeniem. Na trzonek haka offsetowego można nasuwać elastyczne obciążniki, których wagę, liczbę i ułożenie można dobierać niemal dowolnie. Jeśli przesuniemy je mocno w przód, swimbait będzie nurkował jak na klasycznym jigu. Jeśli obciążenie rozmieścimy bliżej środka przynęty, będzie ona opadała bardziej naturalnie „na równej stępce", kołysząc się na boki.
Tak uzbrojona i obciążona przynęta jest wysoce odporna na zaczepy, ale coś kosztem czegoś! Niestety, słabym punktem tego układu są opory z jakimi grot haka wysuwa się z gumy, co skutkuje dużą liczbą pustych zacięć. Można zwiększyć ich skuteczność poprzez zmianę nawyków: zacinamy nie od razu tylko z lekkim opóźnieniem i nie do góry tylko zdecydowanie w bok, dzięki czemu łatwiej jest przesunąć przynętę w paszczy drapieżnika i tym samym spowodować wysunięcie się haka z „kieszeni".
W opisywanej wersji swimbait wymaga stosowania dużo sztywniejszego kija od standardowej wędki jigowej. Jeśli zaczepy są mniej dokuczliwe, można się pokusić o takie zbrojenie, aby grot haka nieco wystawał na zewnątrz.
Na zdjęciu widać dwa różne swimbaity. Na pierwszy rzut oka są bardzo podobne, różnią się przede wszystkim uzbrojeniem. Jednak nie tylko: przynęta w kolorach naturalnych ma zupełnie inaczej ukształtowany, ciężki i gruby ogon, przez co charakteryzuje się bardziej „wężową" pracą. Z kolei swimbait w kolorze białym ze względu na inną konstrukcję ogona pracuje mniej wyraźnie (co nie znaczy gorzej) i trzeba go „ożywiać", np. ruchami kija lub dokładając „z przodu" dodatkowy element w postaci przezroczystego kapturka ze sterem woblerowym, dzięki któremu przynęta uzyskuje wyraźną kolebiącą akcję.


Swimbait na główce jigowej


Opadle zielsko3Jak już wspomniałem, wszelkie usztywnienie swimbaita segmentowanego skutkuje spadkiem jego atrakcyjności dla ryb. Jednak modele pozbawione segmentowania (jednoczęściowe; por. fot...) można śmiało zbroić w klasyczne główki jigowe (lub oczywiście w haki offsetowe z obciążeniem na trzonku, a to dzięki przewidzianym przez producentów nacięciom na grzbiecie i brzuchu przynęty) i łowić nimi, jeśli tylko zaczepy w danym miejscu nie są zbyt groźne lub z innych przyczyn ryzyko natknięcia się na nie jest akceptowalne. Jednoczęściowy swimbait, bez względu na zbrojenie, ma słabą pracę własną skoncentrowaną w wiotkiej części ogonowej i wymaga ożywiania go ruchami wędziska.
Najczęściej łowimy na wodzie stosunkowo płytkiej i staramy się nie sprowadzać przynęty na samo dno (usłane wszak kobiercem opadłych roślin) więc wykorzystujemy jigi tak lekkie, jak tylko się da. 2-, 3- czy 5-gramowe główki to standard na płytkie zatoki naszych jezior lub typowe starorzecza. Pamiętajmy, że im cięższą główkę zastosujemy, tym gorzej będzie pracowała przynęta. Często warto nawet sięgnąć po haczyk jigowy pozbawiony ołowianej główki. Jeśli nie mamy takiego, bez kłopotu można zdjąć ołów z jiga, posługując się np. obcążkami. Tak uzbrojona przynęta dużo lepiej reaguje na podszarpywanie wędziskiem i swoja agresywną i nieregularną pracą jest w stanie wywabić z zielska nawet najbardziej ospałego szczupaka



Spoon


Opadle zielsko5 Opadle zielsko6

Jest to specyficznie zbudowana podłużna, mocno wygięta wahadłówka. Tym, co od razu rzuca się w oczy jest jej zbrojenie w postaci pojedynczego haka, umocowany na sztywno w tylnej części błystki, oraz elastyczny drut chroniący hak przed łapaniem zaczepów. Ta błystka występuje w wielu różnych wariantach; na zdjęciu (por. fot...) jest widoczny tylko jeden z nich.
Spoonem łowi się tak jak klasycznym wahadłem. Przynęta kolebie się, lusterkuje, dobrze poprowadzona zawisa w toni i opada w naturalny sposób. Repertuar ruchów, jakie można jej nadać, jest olbrzymi i – jak to z wahadłówką – zależy tylko od inwencji łowiącego. Na opisywanych warunkach bardzo ważną cechą jest „antyzaczepowość" spoona, dzięki której bez obaw poprowadzimy go przez najbardziej niebezpieczne miejsca.


Płytko schodzący twitchbait


Opadle zielsko7Do łowienia nad podwodnymi plątaninami podwodnej roślinności od bardzo dawna stosuje się płytko schodzące woblery. W zależności od potrzeb można wybrać model, który będzie schodził na wymaganą głębokość.
Twitchbait, po którego ostatnio najczęściej sięgam, jest to niezwykle ciekawa i dająca różnorodne możliwości przynęta (por. fot...). Model wyważony równomiernie, tzn. przyjmujący po wrzuceniu do wody pozycję horyzontalną można prowadzić jak klasyczny wobler i wtedy ma ciekawą, kolebiącą akcję. Ale twitchbait nadaje się także (a może przede wszystkim) do łowienia przez podszarpywanie. Klasyczny twitching polega na pociągnięciach szczytówką połączonych z równoczesnym nawinięciem linki. Na skutek takiego pociągnięcia wobler raptownie ucieka na boki. Im dłuższe ruchy szczytówki, tym przynęta schodzi głębiej. Krótkie ruchy z kolei sprawiają, że wszystko dzieje się płytko pod powierzchnią, dzięki czemu nie ma niebezpieczeństwa, że twitchbait zaplącze się w zalegające na dnie opadłe zielsko. Należy to jednak wypośrodkować, bo jednak skuteczniejsze są właśnie długie, spokojne pociągnięcia.
Jak już wspomniałem, tę przynętę można również prowadzić klasycznie, tzn. zwijając plecionkę równomiernie. Co jakiś czas warto jednak wykonać opisane wyżej podciągnięcie, bo ten wabik pełnię „mocy" osiąga właśnie przez owe skoki w bok. Takie nagłe ożywienie małej „rybki" często wywołuje u szczupaka agresję i skłania go do ataku.

Opadle zielsko10